Od kilku dni jestem właścicielem LS-a 400 z 1998 roku. W czasie pierwszej jazdy po zakupie, na ekspresówce pod Lublinem nagle zaczęły z zawieszenia dochodzić dźwięki i szarpnięcia, jakby oderwały się wszystkie odważniki z kół, albo jakbym jechał na 4 flakach. Straszne łomotanie rosnące z prędkością. Tak na ucho to chyba bardziej stukało z tyłu. Zatrzymałem auto na stacji benzynowej, obejrzałem koła, sprawdziłem, czy gdzieś w bieżniku opon nie ma kamieni - nic. Ruszyłem - znowu wali i nagle przestało. Przez kolejne 200km nie wróciło.
Wrażenie było takie, jakby się miał zaraz rozpaść cały samochód. Serce mi na chwilę stanęło.
Droga wyglądała cały czas na równą, więc to chyba nie sprawa nawierzchni. A nawet, jakby był nierówna, to zawieszenie chyba powinno wszystko połknąć?
A może nasi drogowcy urządzili sobie odcinek doświadczalny i słabo o tym poinformowali?

Czy ktoś ma pojęcie, co to mogło być? Nie mam żadnego doświadczenia z pneumatycznym zawieszeniem, czy to jest może jakaś typowa awaria?
Z góry uprzejmie dziękuję za wszelkie sugestie.