Zamówiłem nowe gumki. Po pracy podjechałem do Toyoty i w drodze przy dojeżdżaniu do świateł auto zaczęło się trząść i po zatrzymaniu silnik zgasł.
Wyglądało to tak, jakby zależało od wygrzania silnika, bo przy krótkich odcinkach jakoś można jechać.
Wczoraj zabrałem się za robotę. Zdjąłem cewki, patrzę, ojeju gumki na cewkach są mokre od oleju
Dziwna sprawa, bo fajki na kablach były suche. Najwidoczniej trochę oleju zostało w gniazdach cewek, albo sama guma jakoś nasiąkła. W jednej cewce pod sprężynką zauważyłem nalot typowy dla wilgotnego metalu pod napięciem. Udało mi się wyjąć sprężynkę i przeczyścić. Zamontowałem nowe gumiaki, złożyłem i odpalam.
Do ok. 70...80 stopni nie było wypadania zapłonów. Potem odczytałem raz P0301 i w rurze słychać jakby lekkie cichutkie chrobotanie co jakiś czas. Skalibrowałem żyroskop i wio na przejażdżkę.
Jadę sobie 60...70kh/m i po puszczaniu gazu tak jakby lekko go przytykało. Po kilku kilometrach po dobrym nagrzaniu nie pojawiły się ponownie wypadanie zapłonów (P0300, P0301) ani katalizator (P0430).
Natomiast po normalnym zatrzymaniu z 50km/h auto zaczęło telepać i po chwili wróciło do normy. Oczywiście błędów brak
Zajechałem na parking. Przełączam na gaz - lekko buja ale chodzi. Wracam na benzynę - lekko zdławiło i chodzi dalej.
Przy przełączaniu LPG/PB korekty mocno się zmieniają. Na gazie wędrują o dobre 10...15% do góry.
Zauważyłem jeszcze coś. Gdy mam kluczyk w pozycji ON to coś piszczy w okolicach góry silnika. Z początku myślałem, że to cewka, bo jedna ma pęknięcie na plastiku w odczepie do kabla.
Okazało się, że to przepustnica. Gdy pociągnąłem linką od gazu, to piszczenie zamieniło się w buczenie. Po ponownym wyjęciu kluczyka i przekręceniu w pozycje ON piszczy, a po pociągnięciu linki gazu znowu zaczyna buczeć i tak do wyjęcia kluczyka.
Czy ten czarny bolec wystający z przepustnicy to jest jakiś silniczek?
Ostatnio jeszcze odkręciłem zawór VVT-i i go wymoczyłem. Filtr też przemyłem, mimo, że nie był zapchany.