Witam,
przymierzam sie do zakupu nowego Lexa GS 250. Mieszkam w Szkocji i dosc spore upusty obecnie daja wiec nawet sie nie zastanawiam nad innymi modelami. Rozwarzalem VW CC, Mazde 6 2013, BMW 5 ale ostatecznie zdecydowalem sie na GS'a. Wszystko pieknie tyle ze martwie sie czy nie bedzie problemu za 5-7 lat jak auto zacznie czesciej szwankowac. Nawiazujac do artykulu z Gazety wyborczej o tym jak to koncerny motoryzacyjne maja specjalne komorki inzynierow odpowiedialnych za projektowanie czesci by psuly sie po gwarancji a takze utrudniania dostepu nieautoryzowanym serwisom stosujac wyszukane specjalistyczne narzedzia badz komputery itd. boje sie nowego auta kupowac. Ktos moze sobie pomyslec ze jak kogos stac na nowego GS'a to na serwis takze stac ale nie lubie nieracjonalnie wydawac pieniedzy. I cholera! zamiast sie cieszyc z nowego auta caly czas mam obawy ze bede naciagany przez ASO na lewo i prawo.
Kontunujac dalej ten watek - dochodze do prostych wnioskow ze to cale pierdzenie na lewo i prawo o ekologi w Uni Europejskiej to tylko przkrywka. Skoro powszechnie akceptowane przez rzady sa praktyki ze sprzetem AGD i samochodami ktore sa robione w taki sposob zeby sie zepsuly po okresie uzytkowania i wymienic na nowe i zaplacic znowu VAT to gdzie tu mowa o ekologii? Sprzed zamiast byc naprawiany trafia na zlomowisko wiec elektrownie pracuja, kopalnie wydobywaja surowce przybywa smieci po to zeby kupic nowy sprzet i VAT zaplacic.
Doczytalem gdzies ze jest powazny problem z zarowkami LED bo sa za dobre. Trwaja intensywne prace na tym zeby skrocic ich zywotnosci ale narazie nie ma efektow. Paranoja.
Jak macie swoje starsze Lexy to sie cieszcie i dbajcie o nie. Dzisiaj juz takich nie robia.