Regeneracja drewnianej kierownicy na przykładzie LS430
: 27 sie 2017, o 21:45
Poniżej opis zabezpieczenia i amatorskiej regeneracji drewnianej kierownicy.
Od zakupu auto stoi pod chmurą - 90% frontem w stronę południa (staram się zasłaniać matą, ale nie zawsze mam czas i pamiętam). Po każdym lecie przybywało pęknięć na kierownicy. Potem dochodził pot i pęknięcia robiły się coraz brzydsze. Zastanawiałem się nad oddaniem kierownicy do profesjonalnej regeneracji, ale profesjonalna usługa kosztuje odpowiednie pieniądze. Używana w dobrym stanie to koszt nawet 800zł. Co ciekawe, problem pękania jest powszechny i jeśli u kogoś pojawiają się pierwsze pęknięcia, warto zabezpieczyć zanim cała będzie do regeneracji.
Postanowiłem więc lekko zamaskować uszkodzenia i zabezpieczyć od nowych pęknięć. Z racji tego, że nie mam doświadczenia z polimerami do elementów drewnianych, a także nie mam pod ręką kompresora, wybrałem lakier 2k w sprayu firmy motip. Posiada filtr UV, więc możliwe, że problem szybko nie powróci.
Demontaż kierownicy poszedł gładko. 2 śruby z boku i jedna mocująca:
Kierownica po 3 latach na słońcu wygląda tak:
W miejscach pęknięć zdarłem jak najwięcej starego polimeru żeby pęknięcia były jak najmniej widoczne. Polimer nadaje kierownicy także odcień, więc lepiej nie zdzierać tego do drewna. Poza tym lakier 2k nie jest dedykowany na czyste drewno i ciężko powiedzieć jak by się trzymał.
Papier 500, potem 1000. Lakier jak na spray był gęsty i ładnie się rozlewał. W miejscu spękań pomalowałem naprawdę grubo, ale trochę popłynął i po zaschnięciu musiałem zrobić małą polerkę od wewnętrznej strony.
Po pomalowaniu niektóre pęknięcia są praktycznie niewidoczne, a niektóre widoczne o wiele mniej. Co najważniejsze, kierownica jest znowu gładka i świecąca. Dół kierownicy nie był malowany.
Na koniec zająłem się skórą. Nie mam zdjęć przed, ale była strasznie świecąca. W ruch poszło mydło avel i gorąca woda. Nie sądziłem, że jest tam taka warstwa brudu, tłuszczu po impregnacji itd. Po pół godziny szorowania skóra stała się matowa. Na to poszło gliptone G11 i oto efekt finalny:
Od zakupu auto stoi pod chmurą - 90% frontem w stronę południa (staram się zasłaniać matą, ale nie zawsze mam czas i pamiętam). Po każdym lecie przybywało pęknięć na kierownicy. Potem dochodził pot i pęknięcia robiły się coraz brzydsze. Zastanawiałem się nad oddaniem kierownicy do profesjonalnej regeneracji, ale profesjonalna usługa kosztuje odpowiednie pieniądze. Używana w dobrym stanie to koszt nawet 800zł. Co ciekawe, problem pękania jest powszechny i jeśli u kogoś pojawiają się pierwsze pęknięcia, warto zabezpieczyć zanim cała będzie do regeneracji.
Postanowiłem więc lekko zamaskować uszkodzenia i zabezpieczyć od nowych pęknięć. Z racji tego, że nie mam doświadczenia z polimerami do elementów drewnianych, a także nie mam pod ręką kompresora, wybrałem lakier 2k w sprayu firmy motip. Posiada filtr UV, więc możliwe, że problem szybko nie powróci.
Demontaż kierownicy poszedł gładko. 2 śruby z boku i jedna mocująca:
Kierownica po 3 latach na słońcu wygląda tak:
W miejscach pęknięć zdarłem jak najwięcej starego polimeru żeby pęknięcia były jak najmniej widoczne. Polimer nadaje kierownicy także odcień, więc lepiej nie zdzierać tego do drewna. Poza tym lakier 2k nie jest dedykowany na czyste drewno i ciężko powiedzieć jak by się trzymał.
Papier 500, potem 1000. Lakier jak na spray był gęsty i ładnie się rozlewał. W miejscu spękań pomalowałem naprawdę grubo, ale trochę popłynął i po zaschnięciu musiałem zrobić małą polerkę od wewnętrznej strony.
Po pomalowaniu niektóre pęknięcia są praktycznie niewidoczne, a niektóre widoczne o wiele mniej. Co najważniejsze, kierownica jest znowu gładka i świecąca. Dół kierownicy nie był malowany.
Na koniec zająłem się skórą. Nie mam zdjęć przed, ale była strasznie świecąca. W ruch poszło mydło avel i gorąca woda. Nie sądziłem, że jest tam taka warstwa brudu, tłuszczu po impregnacji itd. Po pół godziny szorowania skóra stała się matowa. Na to poszło gliptone G11 i oto efekt finalny: