Czy najlepsze to pewnie kwestia kryteriów oceny ale na pewno były bardzo dobre.
Tylko problem że polak jako "konsument motoryzacji" na skrzywioną perspektywe. Generalnie od zawsze europa to nie był najważniejszy rynek dla japończyków a już w samej europie polska była traktowana (i jest dalej) jako eurozadupie. Wiec co ludzik nie interesujący sie głebiej ma wiedzieć coś o motoryzacji japońskiej jak od zawsze go uczono że najlepsze to jest audi i mercedes a jak masz ciut więcej kasy to przynajmniej kup sobie golfa.
Dodatkowo japończycy dość szczelnie pilnują własnego rynku w czym skutecznie im pomaga ich język i pismo - poprostu guzik o nich wiadomo oprócz przecieków.
Nadwypasione cuda to u nich jeżdżą po drogach "od zawsze" czyli dobrze po roku 60tym, ich uboższe wersje trafiają na rynek USA a troszke tylko z tego pojawia sie jako modele europejskie dostepne w europejskich oficjalnych sieciach dealerskich.
Żeby tak troche przykładów podać:
- europejska honda Accord Type-R 212KM nazywa sie w japonii Accord Euro-R żeby go odróżnić od mocniejszego JDM Type-R który tam ma więcej niż 212KM
- NSX SpecR był tylko RHD (JDM)
- Skyline GTR jak wiadomo też i nigdy nie byli zainteresowani jego wersją LHD, mieli to gdzieś. Dla nas była Primera

.
-te wszystkie Ae86 do driftu z silnikami których u nas nigdy nie było.
- honda pozostaje nawiększym dostawcą silnikówna całym świecie (samochody, motory, łodzie, agregaty)
a żeby wejść bardziej pod strzechy dla europejczyków były hondy accord i legend a dla japończyków była honda Saber. Róznica jest taka że europejskie modele miały 3.2VTEC II 240KM max a japończycy mieli ich 260.
Jak sie pokazał accord 4gen '90-'93 był przez 3 lata produkcji najlepiej sie sprzedającym samochodem w USA. Amerykanie spanikowali. Mały CRX walący miedzy rogi amerykańskie legendy motoryzacji na prostej i zakrętach ich dobijał.
Jak sie pokazał Lexus LS400 '91 przestały sie w USA sprzedawać mercedesy klasy S. Niemcy spanikowali.
Od 1988 roku można było mieć w japońskim accordzie,civicu,prelude i NSX kolorową nawigacje z dotykowym ekranem.U nas w PL to nie wszyscy mieli kolorowe TV w domu. Ale mało tego - można też było mieć ten sam zestaw rozbudowany o TV NTSC. Gdzie u nas lub europie w samochodzie klasy astry lub golfa takie cuda w 1988 roku. Deska digital w astrze czy tipo to był szczyt hardcoru technologicznego.
Corolla '88 - dzwiękowe strząsacze deszczu działające na zasadzie wprowadzania szkieł lusterek w mikrodrgania dzięki czemu woda wręcz eksplodowała na ich powierzchni. Kto to widział w europie 22 lata temu?
Podawacze pasów miała nawet prelude 92. U nas było to montowane w SEC 500 i 560 w '92 ale gdzie by tam w samochodach dla ludzi z normalnymi dochodami. Domykacze drzwi, systemy "bezkluczykowe, zbliżeniowe otwieranie bagażnika (na zbliżenie ręki), halogeny doświetlające zakręty ma civic, accord i prelude od 88 roku. W europie takie lampy pojawiły sie i zyskały homologacje dopiero w 2000 roku (oprócz kilku patentów citroena ale tez z topowych wersji). Składane lusterka (europejski bajer ostatnich lat) japończycy mają już od 20 lat, pomysłu na "bumper pole" czyli antenek z żarówkami wysuwanymi podczas cofania lub zbliżania sie przodem do czegoś nigdy w europie nie było.
4WS tak naprawde próbe czasu wtrzymał tylko w hondach. teraz troche renault to usiłuje wprowadzić w lagunie. Działa to tak sobie.
Takiej konstrukcji jak Air Refiner czyli system "wąchający" powietrze w samochodzie bardzo bardzo długo nie było w europie (chyba nigdy) dopiero ich 3 i 4 generacja pojawiła sie w USA jako akcesoria.
I te samochody wytrzymały próbe czasu - wiele jeździ do dziś i ten wypas działa. Nie bez powodu pokazały sie takie marki jak Acura, Infinity, Lexus - medialna nagonka nauczyła amerykanów nienawidzić japońskich produktów za samo to że są japońskie. Rąbano w TV radia Panasonica i Sony..itd. Jakościwo produkty amerykańskie nie mogły konkurować z japońskimi (od samochodów do elektroniki) wiec nauczono ludzi nienawidzić marek japońskich. Dlatego japończycy im zafundowali swoje "amerykańskie" marki.
Tylko u nas wtedy jeździły fiaty 126/125p i poldony a wszystko to odbywało sie nad naszymi głowami. A u nas twardo powszechnie wszyscy twierdzą z mądrymi minami że "to ma mało momentu i z dołu nie jedzie" oraz że "ergonomia wewnątrz jest dobra ale wzornictwo japończyka jest nudne" jakby ku!@#! mercedes miał porywającą deske rozdzielczą - od 25 lat tak samą wyglądającą jak szafa prababci, a passat i audi lat 90tych to kwintensencja stylistyki.
Jak sie nie mieli do czego przywalić to lansowali takie poglądy. A potem w niezaleznym teście Autoświata (bedącym przedrukiem z autobilda) najlepsze w kategorii
sportowych hatchbacków okazuje Polo 1.2 bo ma "najlepiej ustawny bagażnik" a - co za zbieg okoliczności - własnie to jest najwyżej punktowane w tym teście.
edit:
Wombat nie chce się kłócić ani nic ale jak to czytam to mnie troche nie przekonujesz. Studiuje na wydziale samochodów i maszyn roboczych
SiMR mam za sobą też .Co prawda nie dałem rady całemu bo zabiłamnie atmosfera nadęcia kadry na tym wydziale ale siedziałem trochę dłużej niżty. Jestem też po samochodówce.
Poza tym jeździłem Hondą i wiem że skok był dopiero na 3k a szła przy 4k.
Wiem i rozumiem. A jeździłeś też dla porówaniania jakimś innym czymśo małej pojemności i czułeśjak szło? Masz porównanie?
Mi też accordy "szły"od 4 tyś. Ale na pewno poniżej 4 sie nie wlokły.jakośto zawsze tak było żenie spinając sie byłem w czołówcespod świateł a średnia spalania z 2.2 150KM w mieście to było 10L/100 - wiec bez deptania.
Skrzynia to nie konwerter momentu - tylko konwerter prędkości obrotowej
Błąd. Nawet sie nazywa "torque converter". Zmieniając wartość prękości obrotowej poprzez przekładnie zmieniasz wartość momentu. Siła razy ramię. ramieniem jest tu średnica koł zębatych.
każda przekładnia zmienia obroty w proporcji równej stosunkowi liczb zębów tych kół, ale też jednocześnie zmienia moment w odwrotnej proporcji
Moment na kołach to moment silnika pomniejszony o różne momenty oporowe które napotykamy w układzie napędowym
I zwiększony o wartość wynikającą z przełożeń kosztem obrotów. Doczytaj sobie.
malutkie silniczkimające 3000 obr/min i mały moment napedzają schody ruchome lub winde.. albo taśmociągi. taki silnik zatrzymasz palcem. Ale po zredukowaniu obrotów z 3000/min do 20/minbedzie tobą kręcił jak smigłem.
A wiadomo że żeby coś ciężkiego z łatwością ruszyć trzeba mieć siłę (to jak z szafą).
Samochód nie jedzie siłą (mocą silnika) tylko momentem obrotowym przełożonym przez kołana asfalt. Jest to zresztą jedyna wartośćjaką mierzy hamownia podwoziowa. MOC jest wartością sztuczną (wtórną )/wyliczoną/estymowaną.
Jednakże czemu auta japońskie mają takie osiągi? Odpowiedzią jest moc.
A4 1.8T seryjnie 150KM+dużo Nm z turbo jest mułem. Zawirusowane do 190KM i jeszcze więcej Nm zaczyna jechaćjak wolnossący accord 2.2 ze 150KM/200Nm - czyli około 8.4 do setki.Jak sie to ma do tego co piszesz?
Moc to coś co ma wpływ tylko na potencjalnie osiąganą prędkość maskymalną - natomiast nie na przyspieszenie.
Jedyny święty współczynnik to:
WARTOŚĆ MOMENTU OBROTOWEGO NA KOŁACH W FUNKCJI OBROTÓW
Stąd 110KM TDi z 300Nm i SKRZYNIĄ BIEGÓW potrafi dośćskutecznie przyśpieszać. Chiptuning TDI teżnie polega na podnoszeniu mocy - np ledwo 125KM zamiast 110KM ale za to moment skacze z 250 na np 380Nm. I to robi osiągi. Takie TDI 125KM takie 150KM 1.8T w tej samej budzie potrafi objechać z palcem w nosie.
Przyśpiesza sie momentem, jedzie sie mocą. Uznaj to za dogmat. Tak jest i nie ja to wymyśliłem.
Problem w tym że moment i moc łapią dopiero dość późno ale to tak jak widac nie przeszkadza im objechać niemiecka konkurencje
Udowdnij to wykresem silnika 1.6 16V hondy SOHC albo DOHC i jakimś innym wykresem silnika wolnossącego który "ma moc i jedzie z dołu" a potem porówanaj z ciekawości parametry (przyśpieszenie, prędkość max). Zobaczysz że honda wcale nie wypada blado. Możesz to zrobić lub musisz mi uwierzyć na słowo bo ja już mam tą dyskusje za sobą.
Diesel 1.8 70KM ma duuuuużo momentu na silniku. Civic 1.6 75KM zniszczy go na drodze przy identycznej masie i momecie ze 110Nm.