Miałem chwilę zastanowienia czy zaczynać udzielanie się na forum od tego typu postu, ale myślę że warto.
Po kilku dniach miłego i konkretnego kontaktu, dziesiątkach fotografii i zapewnień wybrałem się na mazury, aby obejrzeć to auto wystawione przez forumowicza
http://lexus-forum.pl/viewtopic.php?f=29&t=8445
Cena będąca wyższą niż średnia rynkowa, człowiek z forum sympatycznie brzmiący i rzetelnie odpowiadający na pytania, chętnie opowiadający o samochodzie plus przynajmniej w teorii pewna historia lexa dawała nadzieję, że to może być strzał w dziesiątkę.
Właściciel w rozmowach telefonicznych poinformował mnie o dwóch malowanych elementach (maska i zderzak) i zapewniał, że reszta samochodu nie miała nigdy żadnej ingerencji blacharsko - lakierniczej. Potwierdzać to miały oględziny w ASO w niemczech jak i potem ponowne w Polsce.
Zaczynając od spraw technicznych. Samochód na pierwszy rzut oka wydaję się zadbaną sztuką. Wnętrze na prawdę świeże i utrzymane w czystości.
Silnik pracujący cicho i równo zarówno na gazie jak i benzynie. Pod maską brak picowania - wszystko lekko przybrudzone i robiące bardzo pozytywne wrażenie.
Lekko zapocona uszczelka pokrywy zaworów i widoczne krople płynu chłodniczego przy kolanku pompy, ale to detale.
Wszędzie gdzie się dopatrzyłem śrubki, zaślepki i wszelakie inne elementy w 100% kompletne i oryginalne.
Krótka przejażdzka bardzo przyjemna, zawieszenie nie wydające niepokojących dźwięków, pewnie wchodzące biegi i cisza w środku.
Podłoga w bagażniku cała, blacha od węwnątrz od strony błotników również ok. Pas przedni cały. Oryginalne zabezpieczenia nadkoli.
Niestety zostałem nie miło zaskoczony przez elementy blacharskie widoczne na zewnątrz.
Oględziny tylko wzrokowe bez mierników lakieru i konkretnego trzepania ukazały trochę inną wersje niż przekazywana wcześniej.
Na lewym tylnym błotniku widoczne odcięcie po malowaniu na środku całego elementu.
Pod szybą na rancie tego samego błotnika widać malutkie zagłębienia w lakierze wyglądające trochę jak szpachla - na pewno nie jest to fabryczna robota.
Co dziwne - odcięcie sugerowało by, że błotnik malowany był na dole, więc zastanawiający jest stan tego rantu.
W zakamarkach bagażnika przy rantach pod palcem czuć było fakturę lakieru. Uszkodzona lewa tylna lampa dopełnia obraz tego miejsca.
Zacieki na tylnym zderzaku jako kolejny malowany element pokazują fachowość lakiernika. Brak emblematów na klapie w okolicy tych znalezisk zaczyna zastanawiać.
Z przodu udało się znaleźć poluzowany grill z połamanym zaczepem zmontowany na tertytkę.
Odcięcie po malowaniu na lewym przednim błotniku + zaciek i nierówna farba na prawym.
Wszystkie szyby oryginalne jednak różniące się od siebie oznaczeniami (przyznaję się bez bicia, że nie wiem jak powinno byc w Lexusie, ale zwróciłem na to uwagę)
Dla mnie była to wystarczająca porcja doznań, aby wiarygodność opowiadającego że on nic nie widzi i że daję gwarancję, że nic się nie działo właściciela spadła do zera. W zasadzie nie przeszkadza mi malowany element jeśli zrobiony jest dobrze. Tutaj ciężko było powiedzieć o tym, że jet dobrze, a dodatkowo poczułem się oszukany i przestałem być zainteresowany tym samochodem jak i dochodzeniem czy malowanie to była kosmetyka czy poważniejsze wpadki. Zrozumiałem również dlaczego mimo początkowej akceptacji pojawił się problem w pojechaniu do ASO do Białegostoku (80km) i namawianie mnie na wizyty w zaprzyjaźnionych serwisach.
Zarówno ja jak i mój brat, który oglądał ze mną samochód nie jesteśmy blacharzami, ani specjalistami i nie jesteśmy w stanie ocenić co działo się z blacharką w tym samochodzie. Zdanie jednak mamy takie samo - jeśli ktoś będzie zainteresowany tą bez cienia szyderstwa zadbana sztuką niech dobrze ją sprawdzi.
Na koniec aby nie być gołosłownym kilka zdjęć wykonanych niestety apratem z telefonu.
