Moja moto-historia (pojazdy własne, nie ojca):
1. Java TS350 (nówka ze sklepu) - 90-91 ~ 8kkm
2. Java TS350 (kolejna nówka ze sklepu) - 91-92 ~ 15kkm
3. Polonez 1.6Gli LPG (4 latek) 98-99 ~ 25 kkm
4. Toyota Camry 2.2 LPG ('92) 99-02 ~ 50kkm
5. Toyota Camry 3.0 V6 LPG ('94) 02-04 ~ 160kkm (jak sprzedawałem miała 380kkm

i nie wiem czy szafa nie była przede mną kręcona)
6. Toyota Camry 3.0 V6 ('95) 04-05 ~ 80kkm
7. Lexus LS400 LPG ('92) - 05-07 ~ 60kkm
8. Lexus LS400 ('99) - 07-11 ~135kkm
9. Toyota Yaris 1.0 ('10) - kupiłem do firmy, ale czasem jadę nią 4-6km - nigdy nie opuściła jeszcze okolic Piaseczna - 8kkm na szafie

- 11-teraz
10. LS430 ('01) - 11- teraz
Dużo funu dawały obie Javy (na tamte czasy wypas - tzw szlifierki jeździły tylko na zagranicznych blachach). Od nich mam chorobę jednośladową - kiedyś jeszcze kupię mocne dwa kółka.
Szok przeżyłem wsiadając z Poldka do Camry (najpierw jeździłem na próbę 3.0 V6 - zabijalła mocą

), ale cisza + komfort jazdy, wybierania dołków itp niesamowity. Mając camry 2.2 byłem zadowolony do czasu, aż któregoś dnia ktoś mnie porzadnie przewiózł camry 3.0 V6. W ciągu miesiąca miałem taką

zielony smok, ale niestety była walona i źle zrobiona (nie przeze mnie) i mimo, że wymieniłem w niej ramę pod silnikiem na zawsze została krzywa i ściągała w prawo. Sprzedałem i kupiłem prawie taką samą zielona butelkę 3.0 V6 tylko PB, od pierwszego właściciela - było super do dnia, gdy na Allegro przeczytałem ogłoszenie o LS400. Pojechalismy z żoną z ciekawości zobaczyć 'co to jest ten komfort w lexusie' no i wróciłem lżejszy o 2k, które wpłaciłem jako zadatek

Auto było bardzo wdzięczne, z najładniej utrzymaną tapicerką jaka miałem w aucie - przy sprzedaży kupujacy nie dowierzał, że to 15 letnie skóry. Przeżyłem tym LSem fajne akcje - m.in. próbę odebrania PJ na autobanie w Słowacji, gdy ścigałem się z pasatem i przy 240kmph jak im 'odszedłem' okazało się, że ściagalem się z policją

Drapnęli mnie i było naprawdę słabo
Następny na celowniku był LS430, ale budżet był za mały (50k) wiec skończyłem na LS400, którego znalazłem w salonie lexusa w Dusseldorfie. Zadzwoniłem, poprosiłem o raport z Dekry - przetłumaczony na polski nie wykazał absolutnie żadnych usterek więc skok w samolot i po dwóch dniach byłem nim w domu
Ostatni trafił LS430 za cenę tak symboliczną, że pojechałem tylko sprawdzić czy nie jest walony i krzywy. Po wykluczeniu tych opcji wpłaciłem zadatek i ściągnąłem gada po tygodniu do domu. Teraz "prostuję' go trochę czyli doprowadzam do mojego ulubionego prawie fabrycznego stanu i cieszę się, bo różnica w klasie między ostatnią edycją LS400 a LS430 to przepaść - jeszcze ciszej, auto bardziej zwrotne, delikatniej się prowadzi i ma dużo więcej bajerków (a ja to uwielbiam).
Co do przejechanych km to na szybko licząc - zrobiłem jakieś 600-700tyskm

(PJ mam od '89 - zdawałem jako 'prawie' 17to latek i od tamtej pory prawie każdego dnia dokręcam jakieś kilometry....