Jeszcze raz podrążę...bo temat nierozwiązany. Niestety.
Regulator wymieniony, alternator sprawdzony w serwisie - stan bardzo dobry.
Teraz już zupełnie elektryka dostała świra. Światła przygasają, co chwilę pojawia się kontrolka. Raz w trakcie jazdy nawet wszystko dosłownie na ułamek sekundy zgasło i powróciło do normy.
Sprawdziłem raz jeszcze podpięcie kostek, styk na przewodzie doprowadzającym prąd z alternatra, masy...aż potem doszedłem do tego.
Bezpiecznik altka (kostka, 120A) dosłownie stopiony. Wydaje mi się że musiał dostać mega prądu jak regulator wysiadł, przejechałem na większym napięciu ze 25 kilometrów. Ale właściwie to czemu się nie przepalił? Bezpiecznik sam sobie nie strzelił, stopiła się tylko jedna "nóżka"
I teraz pytanie - czy jeśli wymienię (raz jeszcze, zresztą) bezpiecznik alternatora to ładowanie wróci do normy? Jeśli nie - gdzie szukać?
Szukałem przetarć po przewodach, do niczego jeszcze nie doszedłem. Jakieś sugestie?
