turkus wrote:Mam kolegę, który pracuje od lat w branży moto, wcześniej dla Volvo, obecnie dla BMW. Powiedział mi dwie rzeczy:
1. Obecnie auta produkowane są tak, żeby wytrzymały 5 lat bez poważniejszej awarii. Potem mają się zepsuć i zostać zmienione
2. Cena samego auta to 50%, drugie 50% klient ma zostawić w ASO przez cały cykl życia produktu - na serwis, naprawy i części
Uważam, że moje auto jest bezawaryjne, tak ocenia je też mój mechanik, który ostatnio stwierdził, że z takiego samochodu można się cieszyć, bo się nie psuje. Jest prosty w obsłudze, bo nie najeżony elektroniką, a części są niedrogie. Nigdy nie zawiódł, a rocznie robię 35k km. Ale nie psuje się dlatego, że co 10k km jest zalewany nowy dobry olej, że wszystkie rzeczy eksploatacyjne są sprawdzane i robione od razu, kiedy tylko coś słychać albo czuć, że może być nie tak. Pomimo, że to jest stary Lex, w ciągu roku włożyłam w niego ponad połowę ceny zakupu (części eksploatacyjne - zawieszenie, kompletny serwis hamulców, świece, instalacja gazowa + dwa komplety dobrych nowych opon).
Dokładnie to samo truję już wielu wątkach ale Turkus, takich użytkowników - zboczonych

jak Ty , Ja ... na puncie dobrego stanu auta jest 5% no może 10% mowa o użytkownikach używanych aut.
Reszta to byle koło się kręciło i by nie odpadało częściej jak 3 razy na kwartał, wtedy to już jest igiełka.
Na mnie mechanicy patrzą czasem jak na wariata, bo tarcze wymienia które jeszcze są grube - nie ważne że krzywe

, że płyn hamulcowy się zmienia, bo przecież ten jest dobry, o płynie wspomagania nie wspomnę.
Dobry serwis o którym piszesz czyli zapobieganie tani nie jest ale auto zawsze dowiezie Cie z punku A do punktu B.
Tylko czasem się zastanawiam, czy przy takim podejściu trzeba jeździć drogim w utrzymaniu lexem

Bo przy takim serwisie to większość marek dowiezie nas wszędzie tyle że za 50% ceny.