samochod z 2007 roku, wg historii serwisowej juz raz wymieniany aku czyli zywotnosc jakies 2,5 roku. Dzisiaj zona dzwoni i placze. Objawy:
Komunikaty typu check asf system, brak reakcji na cokolwiek oprocz odpalonych licznikow, potem kierownica nie chodzi gora dol.
Efekt - samochod nie wyswietli magicznego ready wiec nigdzie nie pojedzie. Jest to o tyle glupie, iz po podpieciu kablami innego aku samochod pobiera prad na sprawdzenie systemow a odpala i tak silnikiem z hybrydy i tamtymi bateriami.
Teraz go laduje - musze kilka kilosow zrobic wieczorem, potem wymiana mysle. Ale sie zastanawiam co bedzie jak przypadkiem postoi kilka dni na mrozie i padna te z hybrydy. I co laweta i ASO?
Ja pierdziele, japonskie wynalazki
